Prasa o spektaklu
(…) Owszem, tę kameralną (opierającą się tylko na dwóch rolach) sztukę Marcin Sławiński poprowadził całkiem zręcznie, choć miejscami, zwłaszcza na początku przedstawienia tempo nie jest nadzwyczajne. Z obu wciągniętych w świat duchów panów, palmę pierwszeństwa dzierży zdecydowanie Stanisław Biczysko – Kipps, choć Marek Bogucki – aktor – wcale nieźle mu sekunduje. Autentycznie szkoda mi natomiast Agnieszki Oksanowicz – Kobiety w Czerni. Tę tytułową, lecz nie męczącą rólkę, mogłaby z powodzeniem zagrać adeptka. W spektaklu zrezygnowano niemal ze scenografii na rzecz efektów świetlnych i dźwiękowych. Bo przecież ma być to horror i groza. Jednak, zamiast grozą, wiało nudą.
Barbara Koś, Podnieść na duchu, „Słowo Ludu” 1995, nr 246 z dn. 23.10.
(…) Nawet dobra, sugestywna gra aktorów: Stanisława Biczysko i Marka Boguckiego, nie wykrzesała z premierowej publiczności zamierzonego lęku. Wszystko jest zbyt umowne, zbyt teatralne, by mogło przestraszyć. Z wyjątkiem efektów dźwiękowych. Chyba największy walor tego spektaklu to minimalne koszty.
Julita Twardowska, Uśpiony hormon strachu, „Dziennik Radomski” 1995, nr 196 z dn. 23.10.
(…) Warsztatowo przedstawienie było zupełnie dobre, tyle że nużące. I niczego w zamian nie dało. (…) Niestety im dłużej trwa spektakl, tym bardziej opowieść staje się jednowymiarowa, „groza” wypiera ledwo zarysowane subtelne dwuznaczności. (…) W rezultacie mimo wysiłków aktorów, mimo bardzo funkcjonalnej „czarnej” scenografii i dobrego opracowania muzycznego spektaklu, po scenie nie błąka się ani zatęchły zapach angielskich bagien, ani trupia woń zaświatów – lecz po prostu trąci myszką.
Tomasz Tyczyński, Duchem nie gaście, „Słowo Ludu” 1995, nr 247 z dn. 24.10.