Teatr Powszechny - Teatr Powszechny
Image

(…) Na pewno nie jest to prawdziwa dramaturgia, która operuje konfliktami, jakąś niezwykłą akcją, wielkimi postaciami. Nawet występujący tu Fiodor Dostojewski (p. Jerzy Wasiuczyński) wypadł płasko, jednostronnie i nader anemicznie. Nie jest to wina aktora, który usiłował tę postać jakoś ożywić, zdynamizować, chyba także wzbogacić – nie udało się.
(…) Mały dramat na małej scenie! Wszystko się zgadza. Nie wiem tylko, czy wymagania i potrzeby widzów są także aż takie małe. Zresztą nie sądzę, aby znalazło się wielu amatorów „małości”.

Stanisław Żak, Eksperyment?, „Przemiany” 1985, nr 10.

 

(…) Cieszyć się wypada, że nasz teatr proponuje twórczość ważną, integralnie związaną z codziennym bytem, a jednocześnie apelująca do głębszych warstw jaźni. (…) Jednakże najlepszy nawet pierwowzór literacki nie gwarantuje jeszcze powodzenia na scenie. To bowiem zależy od wielu czynników ściśle teatralnych, a więc pomysłu inscenizacyjnego, reżyserii, scenografii, muzyki, gry aktorskiej i innych.
W omawianym przedstawieniu na plan pierwszy wybija się zdecydowanie znakomita gra duetu: Renata Kossobudzka (Ona) i Jerzy Wasiuczyński (On).
(…) Wszystkich bywalców zachęcam jak najgoręcej do obejrzenia spektaklu zarówno ze względu na wybitne walory intelektualne sztuki jak i wspomniane mistrzostwo odtwórców. Uczciwość nakazuje mi jednak podnieść równocześnie i to, że brakuje przedstawieniu zarówno oryginalnego pomysłu inscenizacyjnego, jak też muzyki i scenografii godnych tekstu i wykonawców. Z tego powodu odnoszę wrażenia, że głęboko humanistyczne, mądre przesłanie autorskie do wielu widzów może nie dotrzeć, utykając w pół drogi.

Edward Smyk, Dostojewski w przytułku, „Życie Radomskie” 1985, nr 223 z dn. 24.09.

 

(…) W przedstawieniu radomskim przestrzeń jest niewielka, choć daje wrażenie głębokości, czworokątna, szaro-biała. Marmur i szkło pozostawiają uczucie chłodu, tajemnicy, obcości. Może to być sala prób, albo w ogóle jakaś sala, foyer teatralne, ale także salon.
(…) Kossobudzka tak buduje postać starej aktorki, że na scenie stale obecne są jakby trzy kobiety: stara aktorka w roli żony Dostojewskiego, stara aktorka w roli młodej aktorki i stara aktorka we własnej roli – starej aktorki.
Najciekawsza wydaje się, kiedy pokazuje ten ostatni wymiar postaci – starą, niegdyś wielką aktorkę, ze śladami dawnej urody i stylu, z myślami zatłoczonymi przeszłością.
(…) Piszę właściwie tylko o postaci i roli starej aktorki, choć jest przecież w dramacie i w przedstawieniu inna, może nawet równie znacząca rola – On, reżyser (Jerzy Wasiuczyński). W dramacie pozostaje postacią w drugim planie. A w przedstawieniu… (…) Gesty i słowa aktora są zawsze celowe i jasne, ale w tym wszystkim brakuje może… Nie umiem nawet powiedzieć, czego. Wydaje się, że w tych wszystkich, niby „poprawnie” zagranych scenach, jakoś ze sztuki Radzińskiego wycieka życie.

Lidia Wójcik,Aktorka!, „Teatr” 1985, nr 9.

PARTNERZY TEATRU
COPYRIGHT © 2020. Teatr powszechny im. Jana Kochanowskiego w Radomiu
Projekt: Adam Żebrowski    |    Wdrożenie: Flexi Design