Prasa o spektaklu
(…) Reżyserskie gagi Jana Maciejowskiego i scenografia Barbary Zawady to bez wątpienia najmocniejsze, choć i kontrowesyjne punkty radomskiego przedstawienia. Stroje w dużej części to współczesne płaszcze wykonane z tkaniny polowych mundurów wojskowych.
Zbigniew Bąk, Molier z Radomia, „Echo Dnia” 1996, nr 239 z dn. 14.10.
(…) Obszerną sztukę w pięciu aktach Maciejowski przykroił w zwartą, półtoragodzinną opowieść. Opowieść o człowieku, który chce być w zgodzie ze sobą. (…) Alcest to ważna rola młodego aktora Jacka Suta. (…) Znakomicie z rolą Oronta poradził sobie Dariusz Kowalski. Scena czytania wiersza jest jednym z najlepszych fragmentów przedstawienia. Z trzech pań, ubiegających się o względy Alcesta, najbardziej zapadła mi w pamięć Małgorzata Kalamat jako Arsena. Stworzyła pełnokrwistą postać.
Barbara Koś, Nie ma miejsca dla mizantropów, „Słowo Ludu” 1996, nr 240 z dn. 15.10.
Inscenizacja „Mizantropa” w radomskim teatrze po prostu mnie zaszokowała. I to, że tak powiem, wielopłaszczyznowo. (…) Zaskoczyła mnie pustawa sala, ale sala ciepło reagująca na sceniczną akcję, co trzeba podkreślić. (…) Może trzeba zadbać o dobrą reklamę przedstawienia? Inscenizacja Maciejowskiego naprawdę jest tego warta. Mocno przykrojony tekst (…) brzmi tak współcześnie, że przeraża, a czasem nawet śmieszy niemal do fizycznego bólu. Albo do łez.
(…) I jeszcze jedna rzecz mnie zaskoczyła w „Mizantropie”. Zupełnie nie zareagowałam na scenografię Barbary Zawady, mimo iż jest – tu eufemizm – nieco dziwna. Tak zafascynował mnie tekst oraz gra zespołowa.
Krystyna Kasińska, „Życie Radomskie” 1996, nr 244 z dn. 17.10.